czwartek, 9 lipca 2015

4 lata modelinowej przygody :)

Mój blog już nieco zarósł kurzem-mam tego pełną świadomość, ale w ostatnim czasie tyle się dzieje, że całe życie mojej firmy toczy się praktycznie na FacebookuInstagramie i w moim butiku na DaWandzie. Przez nawał pracy i liczbę bieżących zamówień do realizacji niewiele mam czasu na tworzenie nowych wzorów słodkości, czasem przy okazji lepienia kolejnych egzemplarzy rzeczy, które już znacie, powstaje coś nowego:) ale nie o tym chciałam dziś napisać...

Jakieś 4 lata temu mniej więcej w tym czasie zaczęła się moja przygoda z modeliną... dokładnej daty nie pamiętam, ale 4 lipca 2011 r. broniłam licencjat z Ekonomii. Już wtedy czekały na mnie paczki z całego świata, pełne rozmaitych półfabrykatów, które były nagrodą za dotrwanie i przebrnięcie przez egzaminy i samą obronę :D o tym jak to się stało, że zainteresowałam się modeliną, opowiadałam będąc w programie TVP 2 "Pytanie na Śniadanie". Od samego początku postawiłam na materiały najwyższej jakości i po dziś dzień pozostałam wierna marce Staedtler i moim niezastąpionym masom termoutwardzalnym FIMO. Jeśli myślicie, że od razu spod moich rąk wyszły czekoladki do złudzenia przypominające prawdziwą Milkę, czy pączki oblane lukrem, na widok których mi samej ślinka cieknie - już wyprowadzam Was z błędu :D poniżej przedstawiam kilka zdjęć moich pierwszych prac... (można się śmiać)


>





Mimo że efekty ciągle nie były zadowalające, nie poddawałam się. Metodą prób i błędów, z niejednokrotnie pociętymi palcami, z odciskami od ugniatania modeliny - ćwiczyłam. Do wszystkiego, co potrafię na dzień dzisiejszy, doszłam sama. Nikt nie podał mi "gotowca" na tacy, nie uczestniczyłam w żadnych kursach czy szkoleniach. Jestem totalnym samoukiem :) I wierzcie mi, że gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że za kilka lat z tych śmiesznych i krzywych modeliniaków powstanie firma, w której będę się spełniać i robić to, co daje mi szalenie dużo satysfakcji i radochy, co będzie moją jedyną pracą, popukałabym się w czoło :P
Przez te 4 lata, poza "zabawą" z modeliną udało mi się ukończyć studia magisterskie i jednocześnie dobrnąć do 5. roku drugiego kierunku studiów, które właśnie kończę. Wszystko to, co możecie oglądać dzisiaj, w czym uczestniczycie i co obserwujecie, to wiele dni i zarwanych nocy, mnóstwo godzin za biurkiem, z kręgosłupem odmawiającym posłuszeństwa, z nadwyrężonymi stawami w nadgarstkach, z dwiema dobami na nogach aby zdążyć z paczkami na prezenty na czas. Od samego początku ciężko pracowałam i pracuję na swoją markę, jakość i estetykę moich wyrobów i wszystko to, z czym wiąże się "Natajka".


Poznałam mnóstwo fantastycznych, mega zdolnych i niesamowitych osób. Nawiązałam współprace ze znanymi i popularnymi blogerami, miałam swoje 3 minuty w TVP 2 w "Pytaniu na Śniadanie", artykuł o moich pracach gościł na głównej stronie portalu o2.pl, miałam swoje wystąpienie na konferencji w Krakowie, gdzie opowiadałam o początkach mojej firmy, a oferowane przeze mnie wyroby sprzedają sklepy i galerie nie tylko w Polsce, ale i w Londynie, Niemczech, Austrii czy Francji. Paczki z moją biżuterią regularnie już trafiają, poza Polską i Europą, do Australii, USA, a trafiło się i zamówienie z Republiki Południowej Afryki. "Natajka" to tysiące Klientów, kilkanaście tysięcy sprzedanych produktów, ponad 32.000 Fanów na Facebooku i 1.600.000 wyświetleń bloga.
Często Czytelnicy i Klienci pytają mnie dlaczego akurat taka nazwa firmy... w blogosferze obracam się od jakichś 13 lat:) kiedyś zajmowałam się tworzeniem dodatków i szablonów na blogi, sama też prowadziłam swój blog. Odkąd pamiętam, zawsze pod takim właśnie "nickiem" (?) figurowałam w Internecie. A Natajka ciągnęła się za mną przez lata nauki szkolnej, tak nazywali mnie koledzy i koleżanki:P znam kilka osób, które po dziś dzień pod taką właśnie nazwą mają wpisany mój nr w swoich telefonach:D i weź tu zmień teraz nazwę kobieto... :D

Mam nadzieję, że choć kilkoro z Was własnym przykładem zmotywuję do ruszenia tyłków z kanapy i wyłączenia pesymistycznego myślenia. Nie bójcie się zacząć spełniać Waszych marzeń, najtrudniejszy jest ten pierwszy krok, ale jeśli odważycie się go wykonać, macie szansę robić w życiu to, co kochacie i co daje Wam satysfakcję, w czym będziecie się spełniać:) nikt nie obieca, że będzie łatwo, ale im ciężej Wam będzie i im bardziej kręta droga-tym większa radość z tego, że się udało, że daliście radę:) na zdjęciach powyżej widać, jak na dłoni, przepaść między tym, jak wyglądały moje prace 4 lata temu, a tym, co możecie oglądać i nosić dzisiaj :) można? można. Trzeba tylko chcieć i odważyć się zrobić ten pierwszy krok!

Dziękuję Wam za te 4 lata, za to, że z Wami i dzięki Wam mogę robić to, co kocham.

Wasza Natajka:)