Przepraszam za chwilowy zastój w blogowaniu, ale ostatnimi czasy tyle się dzieje, że praktycznie nie mam czasu na komputer, cykanie fotek i całą resztę:) z większością z Was kontaktowałam się jedynie mailowo przez telefon... Jakiś czas temu pisałam Wam tu o sporym przedsięwzięciu, którego się podjęłam:) nie zdradzałam szczegółów, wolałam się pochwalić kiedy wszystko będzie gotowe:)
Już wkrótce moje drobiazgi będą sprzedawane w... Londynie!:D
Początkowo nie dowierzałam, że zamówienie faktycznie zostanie zrealizowane, że zamawiający się nie rozmyśli... obejmowało ono łącznie 50 broszek z ceramicznymi miniaturami i mini jedzonkiem:)
Za robienie tych broszek wzięłam się już wcześniej, będąc na feriach u Babci:) największym geniuszem niedowierzań i wzdychania nad tymi drobiazgami był mój Dziadek:D
Tu tylko część baz, z których każdą starannie odtłuszczałam, przyklejałam bazy broszki do ceramicznych talerzyków:)
Najwięcej frajdy tradycyjnie miałam z układania kolejnych kompozycji:D
A tu już efekt końcowy:)
Rewelacyjnie prezentują się wszystkie razem:D jest mega słodko, kolorowo i pozytywnie!:D